Wszystko jest już praktycznie gotowe: załoga przeszła wymagające szkolenia, nowoczesny sprzęt stoi gotowy do akcji, a terminal czeka na pierwszych pasażerów. Już pierwszego września będą oni mogli polecieć do Rygi (a stamtąd do Rosji i Skandynawii), a nieco ponad dwa tygodnie później do Pragi - malownicza stolica Czech otworzy im drogę do Porto, Paryża, Amsterdamu czy Mediolanu. Nasza redakcja sprawdziła, jak lotnisko przygotowało się do obsługi podróżujących.
Na razie z radomskiego lotniska będą korzystali przewoźnicy z dwóch linii lotniczych. Z łotewskim airBaltic polecimy do Rygi, a nasi południowy sąsiedzi z Czech Airlines zabiorą pasażerów do Pragi.
Loty rozkładowe ruszą odpowiednio 1 i 18 września. - W tym momencie planujemy 6 połączeń tygodniowo - po jednym dziennie, oprócz środy. Loty będą odbywały się na zmianę: jednego dnia do Łotwy, kolejnego do Czech - mówi Remigiusz Mazur, specjalista ds. public relations Portu Lotniczego RADOM. Warto pamiętać, że od maja ubiegłego roku cały czas obsługiwane są loty w tzw. ruchu General Aviation, czyli prywatne i biznesowe.
A tak wygląda terminal z drugiej strony.
Okno na świat
Co ważne, rozkład został ułożony tak, aby radomscy pasażerowie mieli możliwość przesiąść się do jak największej liczby samolotów.
- Dla przykładu na lotnisku Vaclava Havla, które swoimi rozmiarami przerasta Lotnisko Chopina, lądujemy przed godziną 17:00, kiedy wylotowy ruch lotniczy jest najbardziej nasilony. W ciągu 30-40 minut można się przesiąść do wielu ciekawych połączeń - wyjaśnia Mazur. - Ponadto nasza umowa z airBaltic gwarantuje nam, że w przypadku opóźnienia wylotu z Radomia, samoloty np. do Oslo czy Tallina poczekają na naszych pasażerów na lotnisku w Rydze - dodaje.
Interesującą opcją z pewnością będą weekendowe połączenia do Pragi. Kursy ustawione są tak, aby wylecieć w piątek po południu i wrócić w niedzielę wieczorem.
Na końcu holu znajdziemy kaplicę, posterunek policji, a także przejście dla załóg.
Bezpieczeństwo ponad wszystko
Naszą wizytę rozpoczęliśmy od zwiedzania terminalu. Zanim weszliśmy do środka, naszą uwagę przykuł parking, który jest bezpłatny. To naprawdę rzadko spotykane zjawisko w przypadku portów lotniczych.
Z kolei sam terminal jest o tyle ciekawy, że... służył już na innym lotnisku. - Został kupiony w całości w Łodzi za kwotę 2 mln zł. Przewieźliśmy go z całym wyposażeniem i nieco uatrakcyjniliśmy jego wygląd, m.in. poprzez dodanie szklanych pergoli. W ten sposób zaoszczędziliśmy przynajmniej kilka milionów złotych - usłyszeliśmy.
Przed wejściem na teren lotniska przeszliśmy dokładną kontrolę. Procedury związane z bezpieczeństwem są naprawdę wyśrubowane. Dość powiedzieć, że w porcie pracuje około 140 osób, co wynika z przepisów (nie wszyscy na pełnych etatach), a każda z nich przed podjęciem pracy była dokładnie sprawdzona w aktach m.in. policji, Straży Granicznej, ABW, CBA, CBŚ, kontrwywiadu i to co najmniej 5 lat wstecz! Każdego dnia pracy nawet kilkukrotnie przechodzą kontrole na bramkach jeśli wyjdą ze strefy zastrzeżonej!
Do tego wszyscy pracownicy przeszli długie szkolenia i praktyki, np. obsługa naziemna pracowała przez miesiąc w Rzeszowie. Wszystko po to, aby zapewnić jak najlepszą jakość usługi i bezpieczeństwo pasażerów.
Naszym przewodnikiem był Remigiusz Mazur z działu PR lotniska.
Byliśmy niemal wszędzie
Korzystając z okazji, odwiedziliśmy niemal każde niedostępne dla osób postronnych miejsce na lotnisku. Praktycznie wszystko jest już gotowe, obsługa portu musi zająć się jeszcze ostatnimi detalami: jak choćby ułożeniem krzesełek czy przysłowiowym wytarciem kurzu. Jak usłyszeliśmy, kiedy tylko zacznie się regularny ruch lotniczy, w terminalu pojawią się jeszcze kantor, bankomat, a przed lotniskiem staną taksówki oznaczone logo portu.
Samo zwiedzanie lotniska zajęło ponad dwie godziny.
Umowy z lokalami gastronomicznymi są już podpisane. Kawiarnie i bufety ruszą już 1 września. Oczywiście będą otwarte tylko w godzinach ruchu na lotnisku.
Mulagi, czyli ciągniki m.in. do przyczep bagażowych i schodów, a tuż za nimi schody. Te ostatnie przystosowane są do wszystkich popularnych modeli samolotów. Nawet do Dashów Q400, które de facto mają swoje własne schody, jednak w razie awarii lub dużej liczby pasażerów zawsze można podstawić te.
Pushback, czyli pojazd do wypychania samolotów (żeby nie musiały cofać na ciągu wstecznym) na razie też pełni raczej funkcję zabezpieczenia, bowiem na płycie postojowej jest tyle miejsca, że samoloty mogą swobodnie zawrócić.
Obsługa lotniska wiąże się z także utrzymaniem czystości drogi startowej i dróg kołowania. Na fotografii skandynawskie pługooczyszczarki na podwoziu Mercedesa.
O bezpieczeństwo dba także lotniskowa straż pożarna (o ile większość jednostek jak policja czy pogotowie ratunkowe to pracownicy najbliższych placówek, o tyle straż pożarną lotnisko ma własną).
Największe wrażenie wywarła na nas Pantera. Ciężki wóz ratowniczo-gaśniczy. Bierze na pokład 12 tys. litrów wody i 1,5 tys. litrów środka pianotwórczego, które opróżnia w zaledwie 2 minuty. Z pełnym załadunkiem waży prawie 40 ton, a napędzana jest ogromnym, ponad 700-konnym silnikiem o pojemności 18 litrów! - Bezpieczeństwo ma dla nas rolę priorytetową. Od ogłoszenia alarmu strażacy mają dwie minuty, aby znaleźć się na samym końcu pasa startowego - usłyszeliśmy.
Te sprzęty są za to doskonale znane radomianom. Autobusy, kupione od miasta będą woziły ludzi spod terminalu na płytę postojową. Wszystko ze względów bezpieczeństwa oraz dla wygody pasażerów. Oczywiście pojazdy zostały odpowiednio przystosowane do pracy na lotnisku.
Stanowiska Check-in również przywędrowały z Łodzi. - Woleliśmy zainwestować w bezpieczeństwo niż w meble - tłumaczy Remigiusz Mazur. (fot. Port Lotniczy RADOM).
Na fotografii widzimy taśmę na bagaże przylatujące, ale w tym miejscu warto poświęcić chwilę uwagi taśmom do bagaży odlatujących - te zaczynają się przy stanowiskach check-in, ale dużo ciekawiej wyglądają w kolejnym pomieszczeniu (ze względów bezpieczeństwa nie mogliśmy tam robić zdjęć), gdzie sprawdzane są bagaże. To tam znajduje się bardzo nowoczesny sprzęt do ich prześwietlania. Jedno jest pewne: nic nie prześliźnie się na pokład - żaden pakunek nie przejdzie przez kontrolę, póki nie zostanie zaakceptowany przez pracownika (automat odrzuci go na bok).
Małe lotnisko - ogromne możliwości
Chociaż radomski port lotniczy rozpoczyna swoją działalność od kilku połączeń tygodniowo, jego możliwości są ogromne. - Jesteśmy w stanie przyjąć 500-600 tys. pasażerów rocznie. Oczywiście patrząc realnie, na początek nie spodziewamy się takiego oblężenia - mówi Remigiusz Mazur.
Pierwsze samoloty rejsowe, które zawitają do Radomia będą miały po 65-75 miejsc dla pasażerów, ale w przyszłości zawitają na nim także większe statki powietrzne m.in. popularne Airbusy A320 czy Boeingi 737. - Obok terminalu powstanie druga płyta postojowa. Na nim zmieści sie aż 9 samolotów - słyszymy.
Cała infrastruktura lotniska jest naprawdę rozbudowana i skomplikowana. Nie sposób wymienić wszystkich elementów, które wspólnie pozwalają na bezpieczną obsługę pasażerów.
- Posiadamy własną stację meteorologiczną, nowoczesną radiolatarnię DVOR/DME, a także szeroko współpracujemy z wojskiem, zwłaszcza w przypadku kontroli lotów, gdzie na razie korzystamy z ich wieży. Cywilni kontrolerzy lotów wejdą na wieżę 17 września, do tej pory informacji dla pilotów dostarcza cywilna służba AFIS. Technicznie i operacyjnie wszystko jest gotowe - wylicza Mazur i dodaje: - Teraz czekamy z tortem na pierwszych pasażerów.
Skontaktuj się z autorem tekstu: MarBas |