To był tragiczny dzień dla pani Teresy Kucharskiej z Żelaznej Starej w Gminie Magnuszew. W wyniku pożaru straciła dach nad głową. Z pomocą przyszli sąsiedzi i ludzie dobrej woli, a teraz kobieta stara się wrócić do normalnego życia. Od kilku miesięcy pracuje nad zapewnieniem sobie nowego lokum. Potrzeb jest jednak bardzo wiele, a zima coraz bliżej - letniak, w którym mieszka nie nadaje się na mrozy. Za pośrednictwem naszej redakcji zwraca się z prośbą o pomoc.
Do tych tragicznych wydarzeń doszło 10 stycznia 2017 roku. - Pożar wybuchł późnym wieczorem, około godz. 21:30. Doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Już spałam, syn w drugim pokoju oglądał jeszcze telewizor. Wyszedł do łazienki i wtedy zobaczył ogień. Już było za późno na reakcję, nie dało się nawet wyłączyć światła... Uciekliśmy w tym, co mieliśmy na sobie - wspomina ze łzami w oczach Teresa Kucharska. - Dobrze, że straż szybko przyjechała. Dzięki nim część rzeczy, ubrań, mebli udało się uratować - dodaje.
Budynek nie był ubezpieczony. Mało tego, większość swoich pieniędzy pani Teresa zainwestowała w jego remont. Dobudowano pomieszczenia, ocieplono ściany, zamontowano ogrzewanie, wyremontowano łazienkę. Wszystko strawił ogień. Dom nie nadaje się do remontu - musi zostać rozebrany.
Pani Teresa ma 59 lat, jest wdową. Samotnie wychowuje dwoje dzieci, utrzymują się z renty po zmarłym dwa lata temu mężu. Córka studiuje na trzecim roku w Warszawie, a syn ma 17 lat i uczy się w szkole zawodowej w Kozienicach. Kolejnych dwoje dzieci już się usamodzielniło i założyło swoje rodziny.
Ich dotychczasowy dom strawił ogień. Budynek nadaje się tylko do rozbiórki.
Wrócić do życia, zdążyć przed zimą
Obecnie kobieta mieszka wraz z synem w letniej kuchni budynku gospodarczego na przeciwległej posesji, którą udostępnił im kuzyn zmarłego męża. Mają do dyspozycji jedno pomieszczenie bez dostępu do wody. Zimy w nim nie przetrwają, bo budynek nie nadaje się na mrozy. Córka pani Teresy mieszka z kolei u koleżanki.
Rodzina stara się wrócić do normalnego życia. Od połowy kwietnia przebudowują na nowe mieszkanie dawny budynek gospodarczy. Do tej pory dobudowano dwa pomieszczenia, gdzie znajdzie się kuchnia i łazienka. Zrobiono nowe szambo, ogrzewanie, pociągnięto linię elektryczną i wodą, zrobiona jest część instalacji. Do końca prac jeszcze jednak daleko.
- Najważniejsze w tej chwili, to wykończyć ściany i ocieplić budynek. Mam większość materiałów, które udało mi się zakupić dzięki wsparciu ludzi dobrej woli. Nie mam jednak ani wykonawcy ani pieniędzy na wykonawcę. Zima idzie, a my nie mamy gdzie mieszkać - mówi łamiącym się głosem.
Od połowy kwietnia pani Teresa stara się przystosować na potrzeby mieszkalne dawny budynek gospodarczy.
Nie zostawili ich samych
Z pomocą pani Teresie przyszło wiele osób. - Wszystko, co do tej pory zrobiliśmy, udało się zrobić dzięki datkom ludzi. Wsparli nas mieszkańcy parafii Mniszew, Magnuszew, Świętej Rodziny w Kozienicach, dostaliśmy 5,5 tys. zł zapomogi z Urzędu Gminy, elektrownia też przydzieliła nam 10 tys. zł zapomogi. To są pieniądze, które włożyliśmy w dotychczasowe prace - wymienia pani Teresa.
Nie opuścili też jej bliscy. W zimie mieszkała u starszej córki, która ma dwoje własnych dzieci. Teraz w wolnych chwilach zięć pomaga jej wykończyć przerobiony budynek, np. kładąc płytki w łazience. Pamiętają o niej również sąsiedzi. - Kto może, ten pomaga. Pracy było dużo, same wykopy i instalacje były pracochłonne. Nikt nam nie odmawia. Czasem trzeba gdzieś jechać, coś załatwić, przywieźć. Ludzie wyciągają pomocną dłoń. Wszystkim im bardzo dziękuję - mówi.
Obecnie pani Teresa mieszka wraz z synem w letniaku udostępnionym przez krewnego. Zimy w nim jednak nie przetrwają.
Każdy może pomóc
Za pośrednictwem naszej redakcji pani Teresa zwraca się z prośbą do ludzi dobrej woli o wsparcie w powrocie do normalnego życia. Rodzinie z Żelaznej Starej najłatwiej pomóc, dokonując wpłat na konto nr 38 8002 0004 0105 2853 2020 0103, wpisując adresata: Teresa Kucharska, a w tytule przelewu POMOC.
Skontaktuj się z autorem tekstu: MarBas |